»HISTORIA
»KALENDARIUM

2012

2012

Na nasz długo wyczekiwany obóz w Niesulicach wyjechaliśmy 6 lipca chwilę po godzinie 8. Byliśmy jednym wielkim limonkowym autobusem, było nas tak dużo, że potrzebowaliśmy jeszcze jednego opiekuna na przejazd - była nim pani Ewa, pielęgniarka, która była z nami na obozie w Chorwacji. Druh czekał na nas na miejscu. Do Niesulic dojechaliśmy o godzinie 12 i zaczęło się... najpierw musieliśmy przenieść nasze plecaki na podobóz - to trudne zadanie, zwłaszcza dla tych, którym rodzice plecak lub torbę spakowali, zanieśli do samochodu, a potem włożyli do bagażnika autobusu. Szczęśliwie dotarliśmy na podobóz, chłopcy z Wojtkiem i Filipem wyruszyli w poszukiwaniu żerdzi na pionierkę obozową, a ja zabrałam dziewczyny po sprzęt naszej drużyny. Od druha Dyrdy dowiedzieliśmy się jakie są godziny naszych posiłków i poszliśmy na żurek. Po powrocie na obóz podzieliliśmy się na namioty, poszliśmy po kołdry, koce i pościel i zrobiliśmy pokazowe ścielenie kanadyjki. Rozpakowani w namiotach zaczęliśmy urządzać nasze obozowisko. Zastępy wybudowały 3 suszarnie, zrobiły totemy przed namiotami, ponadto zrobiliśmy bramę, stojak na proporce i stojak na narzędzia pionierskie. Wieczorem zapoznaliśmy się z obowiązującymi regulaminami i poszliśmy spać. W nocy przeszła burza, ale w sobotę znów było ładnie. 

Dokańczaliśmy pionierkę obozową, otwieraliśmy próby na sprawności, a popołudniu mieliśmy zabawy integracyjne, które przerwała nam kolejna burza, przez 18 h nie mieliśmy prądu. 
W niedzielę udaliśmy się do Niesulic na mszę polową. Smyku i Dominik byli ministrantami, Tosia miała czytanie, Klaudia śpiewała psalm, a reszta drużyny była scholką. Wracając z Niesulic zrobiliśmy musztrę, a potem poszliśmy się kąpać do jeziora. Po obiedzie przedstawiliśmy wymagania na II stopień wtajemniczenia z Pionierki, a potem udaliśmy się w miejsce, w którym harcerze mieli budować kuchnie polowe i ogniska. Tego dnia nikomu nie udało sie rozpalić ogniska zalanego wiadrem wody, dlatego przeznaczyliśmy na to jeszcze cały poniedziałek. W niedziele wieczorem odbył się apel zgrupowania, z dyskoteką się nie udało, bo znowu zaczęło padać. 
Gdy w poniedziałek nadal nie udawało się rozpalić ogniska, harcerze, którzy mają już to wymaganie zaliczone postanowili pokazać innym, że się da! Około 10-osobową ekipą wybudowaliśmy ognisko, które drużynowy zalał wiadrem wody, a ja odpiliłam jedną zapałką. Udowodniliśmy w ten sposób, że jest to wykonalne zadanie i nagle... innym też sie zaczęło udawać. Z całej drużyny chyba tylko 8 osób nie odpaliło ogniska. Po ciszy poobiedniej odbyły się zajęcia z samarytanki, zastępy przechodziły przez 3 bloki zajęciowe przygotowane przez przybocznych. Uczyliśmy sie udzielać pierwszej pomocy w różnych przypadkach. 
We wtorek rano zaczęliśmy zajęciami z szyfrów, każdy z przybocznych przygotował zajęcia z innych szyfrów. Tego dnia kończyliśmy budowanie kuchni polowych i ognisk. Wzięliśmy także udział w miniturnieju w siatkówkę. Wieczorem zasiedliśmy w kręgu i urządziliśmy sobie śpiewanki. 
W środę na zajęciach z terenowznawstwa poznawaliśmy u Wojtka sposoby wyznaczania północy, u Filipa znaki patrolowe i topograficzne, a u mnie można było nauczyć się mierzyć szerokość rzeki. Potem harcerze otrzymali miarki i mieli za zadanie zmierzyć swój wzrost, rozpiętośc ramion, palców, długość stopy i łokcia, a następnie dokonać pomiaru długości i szerokości namiotu i innych bez użycia miarki, jedynie za pomocą swoich miar. Wtedy w zastępie Zarzewie zaczęto mierzyć w "Witkach". Po zajęciach poszliśmy się kąpać do jeziora, a po obiedzie wzięliśmy udział w turnieju w piłkę nożną. Wieczorem odbyła się dyskoteka, długo wyczekiwana przez niektórych z naszych harcerzy, którym pomyliły się wyjazdy i zamiast na obóz harcerski powinni pojechać na kolonię. 
Na czwartek mieliśmy zaplanowaną wędrówkę dookoła jeziora Niesłysz, pogoda nie była zbyt sprzyjająca, ale mimo to zdecydowaliśmy się pójść. W Przełazach zrobiliśmy przerwę z sklepie, następnym naszym przystankiem była Wieża Bismarka, gdzie złapał nas deszcz. W drodze do Mostek znowu zaczęło świecić słońce i asfalt zaczął parować, co dawało bardzo fajny efekt. W Mostkach zrobiliśmy kolejną w sklepie Las Vegas. Kolejnym naszym celem było kąpielisko w Krzeczkowie, częśc moczyła nogi w jeziorze, a część odpoczywała, świeciło nam wtedy piękne słońce, a za 15 minut padał grad... Przechodząc koło Bazy Obozowej Hufca Wrocław postanowiliśmy wstąpić do brata Janka Sachsa - Kacperka, który był na obozie żeglarskim, a z nami wcześniej na zimowisku i obozie w Chorwacji. Szczęśliwie udało nam się dotrzeć do obozu, przeszliśmy około 18 km, byliśmy zmęczeni, ale szczęśliwi, bo jako jedyny obóz z 14 poszliśmy na tak długą wędrówkę. Zjedliśmy obiadokolację, wykąpaliśmy pod prysznicem i poszliśmy pod wiatę na ognisko. Zjedliśmy kiełbaski i poszliśmy spać. 
Dalszą część obozu opisze nasz nowy przyboczny Oskar. 
Kamila Pamuła
Kolejnym dniem obozu w Niesulicach był 13 w piątek, choć wcale pechowym dniem nie był. Rano jak zwykle porządki, apel oraz śniadanie. Tuż po nim zastępowi i przyboczni wyruszyli w teren, by rozłożyć trasy potrzebne do biegu na orientację. Wojtek z Filipem objęli kategorie starsze, a Ewa, Klaudia i ja - trasę wstążkową dla zuchów. Musieliśmy się sprężać bo na zorganizowanie trasy mieliśmy niespełna 1,5 godziny. Punkt 11:00 rozpoczęła się zabawa. Do dębowego obozu przybyli uczestnicy biegu, druh drużynowy zapoznał ich z zasadami zawodów, przedstawił rady i wskazówki jak szybko i skutecznie poruszać się po trasie biegu. Rada drużyny zajęła się wypuszczaniem dwu- osobowych drużyn ze startu. W międzyczasie dostawali mapę przedstawiającą Niesulice i leśne okolice, kartę startową, a Dęby dodatkowo busolę. Pary wybiegały co minutę. Już po około 30 minutach wracały pierwsze drużyny zuchowe. Kończyli bieg jedni z lepszym, drudzy z gorszym czasem, jak najlepiej umieli. Trochę później bieg kończyli starsi uczestnicy, ze
względu na dłuższą trasę. Kilka zespołów niestety było nieklasyfikowanych, bo ominęli jakiś punkt lub zaliczali je nie po kolei. Dębowe wyniki przedstawiały się następująco: w kategorii 10-12 lat najlepiej bieg ukończyły Oliwia Grzyb i Julka Działowska, a w kategorii 13-15 lat byli to Janek Sachs i Kuba Fila. Popołudniu druhna przyboczna Kamila zajęła się czesaniem i układaniem włosów naszych dębowych dziewczynek, a pozostali chętni budowali tratwę z dętek traktora i linek. Dębowa „łódź” wyszła całkiem niezła, została przetestowana i zdołała pływać z 8-osobowym balastem. Wieczorem, po kolacji został wyświetlony film Reggae na lodzie, w Kinie nad Niesłyszem. Po tym zakończyliśmy kolejny dzień w Niesulicach. 
W sobotę dzień był poświęcony historii harcerstwa i naszemu bohaterowi drużyny - Andrzejowi Małkowskiemu. Zajęcia odbywały się w trzech blokach prowadzonych przez Konrada, Klaudię i Filipa. Jak zwykle dzieliliśmy się po 2 zastępy i co 30 minut zmienialiśmy miejsce. Na zajęciach min. układaliśmy domino o życiu i pracy Małkowskiego, przedstawialiśmy fakty z jego życiorysu, bawiąc się w kalambury oraz urządzaliśmy licytacje, gdzie pieniędzmi były szyszki, a eksponatami pytania o Andrzeju i Oldze Małkowskich. Po zajęciach udaliśmy się na boisko, gdzie rozegraliśmy kilka meczy w ramach turnieju w palanta. Dęby wystawiły patrol starszy i młodszy. Jesteśmy w tej grze naprawdę dobrzy, czego skutkiem były zwycięstwa Dębów w obydwóch pionach. Po obiedzie harcerze poznawali i co niektórzy powtarzali historię ZHP. Każdy dostawał ściągawkę z najważniejszymi wydarzeniami i datami, u Kamili i Wojtka poznał życiorysy najważniejszych harcerskich postaci. Wieczorem na stołówce mogliśmy pośpiewać przy programie SingStar. Późnym wieczorem rada drużyny wyszła na wartę, bo nasz obóz podchodził szczep Imago. Jako zabawa zabrali nam dębowe flagi, co byłoby całkiem normalne, gdyby nie odcięcie ich rogów, choć można było odciąć trzymający je sznurek. Posłużenie się nożem w celu oderwania flagi uznałem za całkowity zanik rozsądku, bo przecież wiadomo, że lepiej pozbyć się sznurka niż 15 centymetrów materiału. Ktoś zaplanował głupi wybryk, przez co Dęby bardzo posmutniały i zdenerwowały się, bo podczas jednych podchodów zniszczono 3 flagi - element naszej trzydziestoletniej historii. 
W niedzielę po śniadaniu drużyną wyruszyliśmy do Niesulic na polową mszę świętą. Po jej zakończeniu wróciliśmy do bazy obozowej. Po drodze ćwiczyliśmy musztrę. Potem było trochę wolnego czasu na zaliczanie, następnie obiad. Po przerwie poobiedniej mieliśmy zarezerwowane boisko, gdzie graliśmy sobie w palanta i Małżę. Prosto z boiska poszliśmy na stołówkę, aby zjeść jak zwykle pyszną kolację. Po powrocie do obozowiska podzieliliśmy się na zastępy i rozpoczęliśmy grę „Serki”. Podczas niej mogliśmy się spodziewać pytań z zakresu 6 dziedzin harcerskich: pionierki, terenoznawstwa, historii i symboliki, struktury, szyfrów i samarytanki. Pytania były dość łatwe i szybko się uwinęliśmy. Rozgrywkę wygrał zastęp Płomienie. Potem grzecznie poszliśmy spać.
Poniedziałkowy poranek był według mnie przeraźliwie zimny. Do południa trwały zajęcia o symbolice, Prawie i Przyrzeczeniu Harcerskim oraz tradycjach, obrzędach i zwyczajach w drużynie. Standardowo były 3 bloki zajęć prowadzone przez trójkę przybocznych. U Filipa było Prawo i Przyrzeczenie Harcerskie. Zastępy przedstawiały sobie nawzajem punkty prawa różnymi formami, np. rysunkami, piosenkami itd. U Kamili poznawaliśmy symbolikę naszych odznak takich jak: lilijka harcerska, krzyż harcerski, lilijka skautowa i koniczynka. Każdy z nas dostał kartkę z czterema symbolami, na których musieliśmy dokładnie opisać wszystkie ich elementy. Natomiast u Wojtka poznawaliśmy różne obrzędy drużyn harcerskich oraz śpiewaliśmy piosenki takie jak : Modlitwa Harcerska, Hymn Harcerski, Pieśń o harcerzu, Ptaki Ptakom i inne obrzędowe piosenki. Po południu Dęby były zapisane w grafiku na kajak, łuki oraz nasz most linowy. Podzieleni na 3 grupy po 2 zastępy moja grupa zaczęła od kajaków. Tego dnia nad Niesłyszem było dość wietrznie i chłodno, więc trzeba było mocno przebierać wiosłami, aby się rozgrzać. Potem poszliśmy na łuki, gdzie sprawdzaliśmy naszą celność. Jedni byli z siebie bardzo zadowoleni, inni niestety nie trafiali. Po kolacji poszliśmy w mundurach na musztrę, a następnie na pomoście wraz z zuchami z Leśnych Duszków puszczaliśmy lampiony życzeń. Były piękne i dawały mnóstwo radości. Kolejny dzień minął.
We wtorek rano mieliśmy apel, sprawdzanie porządków, śniadanie a potem festyn dla uczestników I turnusu w Niesulicach. Imprezę organizował obóz konny. Podczas zabawy na boisku było kilkanaście stanowisk, na którym za wykonanie ruchowego zadania mogliśmy dostawać punkty. Na stanowiskach można było min. : odbijać piłeczkę ping-pongową paletką, strzelać do bramki, skakać jak najdalej, rzucać do kosza, skakać przez skakankę, strzelać z łuku czy łowić papierowe rybki wędką. Każdy uczestnik za wykonane zadanie dostawał żółtą, niebieską lub różową karteczkę, równowartą 1, 2 i 3 punktom. Później mógł je wymienić na scenie na np.: lizaka, cukierka, długopis, balonowe gniotki, watę cukrową, duże pudełko ciastek, naklejkę czy inne gadżety. Niestety festyn został przerwany, bo zaczęło padać. Po przerwie poobiedniej zorganizowaliśmy ślimaka. Był on niestety w deszczu, ale było śmiesznie i całkiem fajnie jak na MEGA ulewę. Podczas krzyczenia do zastępu numerków pytań zdarłem sobie gardło, ale poratowałem się tabletkami. 
W środę rano pomysł rady drużyny z zamianą funkcji wszedł w życie. Postanowienia były następujące: przez ten dzień zastępowymi byli: Jagoda Drozd, Janek Sachs, Julka Słobodzian, Bartek Adamowicz, Krystian Gąsior i Julka Grubiak, przybocznymi: Róża Konior, Miłosz Werner i Kuba Fila, a zaszczytne miejsce drużynowego objął Hubert Konior, zabawy było co nie miara. Oni tego dnia robili pobudkę, apel, sprawdzali nasze porządki, a Hubert wydawał rozkazy naszemu drużynowemu takie jak np.: druhu, wynieś śmieci. Do południa nowa rada drużyny zorganizowała zajęcia. Jednak nowa kadra była już zmęczona pomysłem, więc zabawę przerwaliśmy przed obiadem. Po nim odbyły się zajęcia ze struktury ZHP, poznawaliśmy funkcje i stopnie w naszej organizacji. Następnie wymyśliliśmy piosenkę na Festiwal Grecki organizowany przez szczep Imago. Nauczyliśmy piosenki drużynę, potem wspólnie ćwiczyliśmy. Nasze dwa wykonania to: autorska piosenka o obozie i Dębach na melodię Koko Koko Euro spoko… oraz piosenka „Kwiatek”. Na festiwalu udało nam się zająć I miesjce, czym byliśmy bardzo zaskoczeni. Potem już tylko lulu i spać.
Czwartek to tak naprawdę ostatni normalny dzień obozu. Po śniadaniu zastępy wyruszyły na grę terenową po terenie jeziora i okolicznych lasów. Gra miała tematykę historyczną i Szaro-Szeregową. Punktami do zrealizowania były min.: ułożenie krzyża harcerskiego, wyznaczenie północy w terenie, pomoc poszkodowanym podczas ataku ze strony wroga, nadanie wiadomości alfabetem morse’a z pomostu w Przełazach do przybocznych znajdujących się na pomoście naszej bazy obozowej, nagranie filmu przedstawiającego Akcję pod Arsenałem, ułożenie napisu KEDYW z samych siebie. Ostatnim punktem miał być Czarny Staw, gdzie zastępy miały na własnoręcznie zbudowanej kuchni polowej zagotować wodę i przyrządzić gorący kubek Knorr, niestety nie starczyło nam już czasu i siódmego zadania nie było. Prawie wszystkim zastępom udało się ukończyć grę całkowicie, a ostatecznie grę wygrał do niedawna mój zastęp - Czarne Stopy. Po południu odbyła się symulacja z samarytanki na II stopień wtajemniczenia, jednak nikt jej nie zaliczył. Wieczorem odbyło się obrzędowe, końcowe ognisko. Takie ognisko to czas wzruszeń, łez, mianowań i Przyrzeczeń Harcerskich. Na tegorocznym Przyrzeczenie złożyli: Dawid Pędrak, Kuba Olszewski, Zuzia Wiktorko, Gabrysia Andrusiuk, Paulina Weresz, Nadia Antonowicz, Karolina Staroń, Agata Sudomierska. Były również wyższe stopnie: Julka Słobodzian - ochotniczka, Miłosz Werner, Kacper Koziarz, Dominik Pawlicki, Hubert Konior - młodzik. Był jeszcze Filip Cygan, który otrzymał stopień Harcerza Orlego. Po ognisku poszliśmy spać. 
W piątek dużo osób posmutniało, bo to ostatni dzień obozu. Musieliśmy wstać trochę wcześniej, błyskawicznie się spakować i pomóc pakować sprzęt drużyny. Nie było to łatwe, bo Dęby mają naprawdę duuuuużo sprzętu. Potem przenieśliśmy 2 namioty w inne miejsca. Każdy obóz dostał wyprawkę żywieniową. O 11:00 był apel kończący. Kończący w dosłownym słowa znaczeniu dla Wojtka Maruszewskiego, który pożegnał się z drużyną Dęby po 9 latach. Było to smutne, ale Wojtuś pozostanie na zawsze zapamiętany jako wspaniały harcerz, potem zastępowy i przyboczny 29 ŚDH Dęby. Również dla mnie ten apel był zupełnie inny niż wszystkie inne. Niespodziewanie podczas rozkazu zwolniono mnie z funkcji zastępowego i mianowano na przybocznego. Był to wielki szok i radość zarazem. Dostałem zielony sznur funkcyjny od Wojtka. Stanowisko zastępowego Czarnych Stóp nie zostało objęte, o to miano będą się starać chłopcy do września. Podczas apelu zostało też rozstrzygnięte Obozowe Współzawodnictwo Zastępów. Wygrał je Konrad ze swoim zastępem Płomienie, ale tuz za nimi były Czarne Stopy. Potem poszliśmy na żurek i udaliśmy się na miejsce odjechania autobusów. Spakowaliśmy plecaki i pojechaliśmy do Świdnicy. Tam czekali na nas rodzice. 
I tak niesamowicie szybko minęły 2 tygodnie, 14 dni, 336 godzin obozu w Niesulicach.

 

3.09.2012 UROCZYSTOŚCI ROCZNICOWE w ROGOŹNICY 
Już kolejny rok w pierwszą niedzielę września na terenie byłego obozu koncentracyjnego Gross-Rosen w Rogoźnicy, spotkaliśmy się by upamiętnić kolejną tj. 73. rocznicę napaści hitlerowskich Niemiec na Polskę, uczcić pamięć ofiar obozu koncentracyjnego Gross-Rosen oraz poległych podczas II wojny światowej. Organizatorami obchodów byli: Urząd Miejski w Strzegomiu, ZHR oraz Muzeum Gross-Rosen.W niedzielę drugiego września do Muzeum przybyli przedstawiciele organizacji kombatanckich z województwa dolnośląskiego, inwalidzi wojenni, sybiracy. Honorowymi gośćmi byli więźniowie obozu i członkowie ich rodzin.
W uroczystości uczestniczyły delegacje młodzieży z okolicznych szkół. Jak co roku w spotkaniu uczestniczyli przedstawiciele władz, państwowych, oświatowych oraz samorządowych różnych szczebli. Oprawę obchodów uświetniła orkiestra wojskowa, przedstawiciele formacji mundurowych, harcerze z ZHP i ZHR.Zgromadzeni goście wysłuchali wystąpień Burmistrza Strzegomia Pana Zbigniewa Suchyty oraz posła Andrzeja Dąbrowskiego. Ważną częścią uroczystości rocznicowej była polowa msza św. w intencji ofiar II wojny światowej, którą odprawił biskup świdnicki ks. prof. Ignacy Dec. W wygłoszonej homilii Biskup przypomniał o cierpieniach więzionych w obozach hitlerowskich i stalinowskich, o trudnych latach wojny. Uroczystym akcentem spotkania był Apel Pamięci w wykonaniu młodzieży z ZHR. Po jego wysłuchaniu oddając hołd ofiarom wojny delegacje złożyły wieńce i wiązanki kwiatów pod Pomnikiem-Mauzoleum.


29 Świdnicka Gromada Zuchowa "Leśni Tropiciele"

29 Świdnicka Drużyna Harcerska "Dęby" 
im. Andrzeja Małkowskiego

29 Świdnicka Drużyna Starszoharcerska "Dęby"
im. Andrzeja Małkowskiego

29 Świdnicka Drużyna Wędrownicza "Dęby"
im. Andrzeja Małkowskiego

Krąg Instruktorski "Dęby"

Związek Harcerstwa Polskiego
Chorągiew Dolnośląska
Hufiec im. Szarych Szeregów w Świdnicy
ul. Lelewela 18, 58-100 Świdnica 
tel./fax: +48 748520179
e-mail: swidnica@zhp.pl
www.swidnica.zhp.pl


Informacja: Użytkowanie Witryny oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookie. Szczegółowe informacje w polityce prywatności.